UKS START KRUKLANKI - strona oficjalna

    Śliska murawa od początku meczu sprawiała iż w grze było dużo przypadkowości. Żadna z drużyn nie uzyskała jednak optycznej przewagi, sytuacje bramkowe po obu stronach, lecz to  Start pierwszy wykorzystał jedną z nich i objął prowadzenie po akcji lewą stroną i strzale po ziemi Roberta Hejki. Chwilę później, po groźnym strzale zawodnika Hetmana, piłka trafiła w poprzeczkę. To były minuty gdy gospodarze  łatwo stwarzali okazje do strzelenia bramki i po jednej z nich faulem w polu karnym został zatrzymany napastnik Baranowa. Czyżby powtórka z Olecka ? Wszystko na to wskazywało, ale Jerzy Pianiaha miał już dość wyciągania piłki z siatki po „jedenastce” i ku uciesze gości obronił rzut karny. Od tego momentu UKS znowu groźnie atakował i tym razem to ich piłkarz był faulowany w „ szesnastce”. Egzekutorem Jarosław Petiuk, który pewnym strzałem dał prowadzenie na 2:0. Około 35 minuty zaczął padać deszcz, który szybko zmienił się w ulewę znacznie utrudniając grę. Jeszcze przed przerwą talentem strzeleckim znowu błysnął Robert Hejka ustalając wynik do przerwy na 3:0 dla Kruklanek.

     Obfite opady deszczu w przerwie spowodowały powstanie kałuż na prawie całym boisku i to co się działo w drugiej połowie z piłką nie miało już wiele wspólnego. Futbolówka stawała w kałużach przez co gra po ziemi była praktycznie niemożliwa, miejscami woda sięgała kostek, w grze wiele przypadku, walka o piłkę w wodzie, a nie na murawie, to nie była już gra tylko wybijanie piłki jak najdalej przed siebie. Z nieba wciąż lała się woda i uderzały pioruny. Sceneria co najmniej dziwna, ale sędzia meczu nie przerywał więc piłkarze chcąc czy nie chcąc musieli grac dalej.

    W pięćdziesiątej minucie po zamieszaniu w polu karnym gości, Hetman strzelił bramkę na 3:1. Chwilę później strzał z dystansu i zrobiło się już tylko 3:2. Około 60 minuty Kamil Kłak przyjmuje futbolówkę  na 10 metrze i uderza na tyle mocno, że mimo interwencji bramkarza jest gol na 4:2. Gracze Baranowa nie składają broni i po zagraniu reką obrońcy mają drugi rzut karny. Tym razem wykorzystują swoją szanse i jest 4:3. Kilka minut później Robert Hejka jest nieprzepisowo zatrzymywany w „szesnastce” i kolejna „jedenastka”. Tym razem  Sebastian Sochacz bez problemów wykorzystuje szanse dając prowadzenie 5:3. Ten sam zawodnik ustala wynik na 6:3 po ładnym i silnym strzale.

    Był to drugi mecz z rzędu Kruklanek w którym były aż cztery rzuty karne,  tym razem po dwa z obu stron. Pierwsza połowa przyniosła zasłużone prowadzenie ponieważ mimo wyrównanej gry to UKS wykorzystał swoje szanse na strzelenie bramki. Natomiast o wyglądzie drugiej połowy zadecydowała aura. W takich warunkach bardzo rzadko rozgrywane są mecze. Cieszy udany rewanż ze jesienną porażkę, cieszy skuteczność, ale karne to jakaś zmora kruklaneckiej drużyny. 

• Komentarzy [18]
• czytano: [1800]
• DO